Osiedle Przyjaźń, czyli Warszawa drewniana
Jest w Warszawie takie miejsce, z którego nie widać szklanych wieżowców i wielkich osiedli, nie słychać hałasu samochodów ani tramwajów, a wśród bujnej zieleni dominuje architektura drewniana. Co ciekawe, nie jest to relikt starej Warszawy sprzed wojny na zapomnianych rubieżach. To osiedle z czasów dominacji betonu, bezpośrednio sąsiadujące z wielkomiejską Wolą. Osiedle Przyjaźń to niecodzienny relikt z czasów stalinowskich, który potrzebuje trochę więcej uwagi aby dalej mieć siłę do odparcia potężnych sił deweloperskich.
Jelonki Północne i okolice bemowskiego ratusza kojarzą się głównie z wielkopłytowymi osiedlami i współczesnymi inwestycjami mieszkaniowymi. Jeszcze w latach 40. XX wieku była to podwarszawska wieś o charakterze rolniczo-przemysłowym. 20 lat wcześniej, na fali popularności idei miast-ogrodów powstał pomysł, aby właśnie tutaj ulokować zieloną satelitę Warszawy. Takie kameralne osiedle domków udało się wybudować w latach 30. w Jelonkach Południowych, czyli okolicach ulicy Szczotkarskiej i Powstańców Śląskich. Jelonki zbliżały się powoli do Warszawy i kwestią czasu było wchłonięcie ich przez organizm miejski. Stało się to w 1951 roku, a rok później rozpoczęła się budowa kolejnego osiedla, które choć nie było planowane jako miasto-ogród, to na dzisiejsze standardy spokojnie możemy je do tego nurtu zaliczyć.
Drewniane osiedle dla robotników
1 maja 1952 roku ruszyła w Warszawie budowa Pałacu Kultury i Nauki. W tym celu sprowadzono do Polski łącznie blisko 6 tysięcy radzieckich budowniczych. Na 40 hektarach, w kwartale między dzisiejszymi ulicami Górczewską, Olbrachta, Powstańców Śląskich i torami kolejowymi, powstało osiedle drewnianych domów, w których przybysze mieli zamieszkać na czas budowy PKiN. Osiedle otrzymało nazwę „Przyjaźni polsko-radzieckiej”. Wzniesiono tutaj ponad sto budynków – 77 jednorodzinnych dla kadry technicznej i 33 parterowe pawilony dla kadry szeregowej. Pierwotnych właścicieli tych terenów wywłaszczono i wysiedlono, proponując im w zamian grunty pod Warszawą lub na zachodzie Polski. Osiedle zaprojektowano tak, aby posiadało w swoim obrębie wszystkie najpotrzebniejsze usługi i infrastruktura. Znalazły się tutaj sklepy, stołówka, przychodnia i obiekty sportowe ale także kino czy łaźnia. Pozostawiono większość zieleni, dodatkowo wzbogacając ją o nowe nasadzenia drzew. Pomiędzy nimi wyznaczono alejki, przeznaczone przeważnie tylko do ruchu pieszego i rowerowego.
Architektura Osiedla Przyjaźń
Nie są do końca jasne korzenie architektoniczne osiedla. Potocznie domy nazywa się „domkami fińskimi”. Faktycznie, część z nich miała zostać zakupiona z Finlandii przez rząd Polski, w barterze za węgiel kamienny z Górnego Śląska. W tym kontekście zastanawiające jest ich podobieństwo do archetypu polskiego dworka. Inna część miała zostać wybudowana z materiałów pochodzących z rozbiórki obozu jenieckiego Stalag I B „Hohenstein” koło Olsztynka. Istniała także teoria o wschodnim rodowodzie budynków, jednak z dużą dozą prawdopodobieństwa można ją odrzucić, ze względu nie tylko na brak architektonicznych podobieństw ale i brak ekonomicznej opłacalności takiego przedsięwzięcia. Trudno też doszukać się tutaj detali rodem typowo z socrealizmu, który przecież był w tamtych czasach odgórnie narzuconym stylem architektonicznym. Niemniej skromna architektura nawiązująca do wspomnianego dworka szlacheckiego czy klasycyzujące detale (np. frontony) wciąż były zgodne z obowiązującą linią ideologiczną.
Osiedle Przyjaźń było stale pilnowane przez służby i otoczone drutem kolczastym. Władza obawiała się tarć pomiędzy miejscową ludnością a pracownikami ze Związku Radzieckiego. Do tego celu miała zostać powołana nawet specjalna komórka Urzędu Bezpieczeństwa. W szczytowym momencie osiedle zamieszkowało nawet 4,5 tysiąca osób. Budowa Pałacu Kultury i Nauki zakończyła się w maju 1955 roku i wówczas robotnicy radzieccy zaczęli opuszczać osiedle. Przekazano je Ministerstwu Szkolnictwa Wyższego, które to zaadaptowało drewniane budynki na akademiki dla studentów warszawskich uczelni. Przyjezdni studenci mogli się więc nieco zdziwić, jeśli spodziewali się zamieszkać w świeżo odbudowywanej, nowoczesnej stolicy, a wylądowali w drewnianych budownictwie na wiejskich obrzeżach miasta. Łącznie miasteczko akademickie zamieszkiwało 3 tysiące osób. Byli to nie tylko studenci ale także kadra administracyjna i naukowa oraz robotnicy zamieszkujący tutejszy hotel. Również w tym przypadku, kadra wyższego szczebla otrzymała mieszkania w budynkach jednorodzinnych, resztę natomiast rozdysponowano po budynkach wieloizbowych.
Od robotników po studentów
Miasteczko akademickie przez dekady żyło swoim własnym życiem. Co roku organizowano tutaj tzw. „Jelonkalia” a akademiki zamieszkiwało wiele znanych osób, które z rozrzewnieniem wspominały czasy szalonej młodości. Z czasem jednak miejsce to zaczęło podupadać, ze względu na skomplikowaną sytuację prawną. Ministerstwo Szkolnictwa zrezygnowało z administrowania osiedlem, przerzucając ciężar na magistrat. Magistrat częściowo zrzucił to na Akademię Pedagogiki Specjalnej. W wielu pawilonach wciąż funkcjonują akademiki ale pawilony i domy jednorodzinne zamieszkują również zwykli mieszkańcy, w tym potomkowie pierwszych osiedleńców. Niektórzy posiadają nieruchomości na własność, inni je tylko wynajmują. Prowadzi to w prostej linii do pogarszającego się stanu technicznego budynków i rozłamu lokalnej społeczności, która jest największą siłą Osiedla Przyjaźń.
Wiele lat temu kompleks wpisano do Gminnej Ewidencji Zabytków, jednak jest to niewystarczająca ochrona. Na terenie osiedla istnieją stowarzyszenia społeczników, którzy działają na rzecz rewitalizacji. Wciąż mieszka tutaj ponad 1500 studentów, także zagranicznych. Mimo tego, w 2021 roku ze względu na stan techniczny zamknięto kultowy „Klub Karuzela”. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że znajdą się w końcu środki, które pomogą przetrwać tej drewnianej enklawie w środku Warszawy i Osiedle Przyjaźń będzie przez kolejne lata solą w oku deweloperów.
No Comments